Korespondencja z Kancarią Prezydenta RP,
jak to mawiano:
"Pisz Pan lepiej na Berdyczów"

 

 

 

 

 Prośba o pomoc do Prezydenta RP

 

Odpowiedź Kancearii Prezydenta
str.1 str.2
( z uwagą przeczytaliśmy ale... w państwie prawa Prezydent nie może ingerować w działania sądów... )

 

Mój drugi list do
Prezydeta RP

( nie o interwencje wobec wymiaru sprawiedliwości prosiłem, lecz o pomoc w naprawiniu tego co mi zrobiono...)

 

 

Kolejna odpowiedź
Kanecelarii Prezydenta

( z uwagą przeczytaliśmy ale... w państwie prawa Prezydent nie może ingerować w działania służby zdrowia... )

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


powrót do strony główniej

Warszawa 9.08.2002 r.

  Pan Aleksander Kwaśniewski
Prezydent RP

W następstwie błędów lekarskich w 94 r doprowadzono do urwania mięśni i nerwów mojego barku i szyi i uszkodzenia kręgosłupa. Usuwając drobne zwapnienie więzadła, chirurg zamiast rozsunąć mięśnie, odciął ich przyczepy. Gdy wchłonęły się nici chirurgiczne, przyszyte i nie przyrośnięte mięśnie urwały się. Ucisk na okoliczne naczynia krwionośne spowodował niedoczynność przytarczyc. Zamiast zdiagnozować i leczyć tężyczkę, bagatelizowano to co się działo i wymyślono iż bolą mnie blizny poopreacyjne. Zalecono mi rehabilitację i fizykoterapie. Przy skurczach spowodowanych tężyczką, ćwiczenia rehabilitacyjne rozdarły szereg dalszych mięśni barku i szyi utrzymująych kręgosłup. W konsekwencji, nastąpiło uszkodzenie kręgosłupa i splotu ramiennego.
Próbując tuszować błąd, przez wiele miesięcy, odmawiano mi pomocy. Ministerstwo Zdrowia moją prośbę o ratunek przekazało jako skargę do Izby Lekarskiej. Postępowanie Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej umorzył. Oparł się na opiniach innych lekarzy, które były wyrazem szacunku wobec pozycji sprawców nieszczęścia- prominentów środowiska. Jak doprowadzono do destrukcji szyi i kręgosłupa nikt nie zechciał się wypowiedzieć. Na moje pytania biegli odmówili odpowiedzi. Zażądałem skierowania sprawy na posiedzenie sądu lekarskiego. Odmówiono, mimo zapisu art. 35 Konstytucji gwarantującego każdemu prawo do sądu.
W 99 r skierowałem skargę do Trybunału Konstytucyjnego ( Ts 180/99 ). Nie nadano jej biegu. Argumentowano iż nie zostałem poznawiony prawa do sądu, bo mogę sobie wnieść pozew cywilny lub czekać na efekt śledztwa. Trybunał zapomniał chyba dodać iż każdy ma i tak zagwarantowane prawo do Sądu Ostatecznego.
Od 96 r. prowadzone jest śledztwo ( 5 Ds. 1656/97 W-wa Mokotów). Do teraz nie uzyskano nawet opinii biegłych. Gdy tylko było można, postępowanie zawieszano. W tym czasie przedawniła się część odpowiedzialności za popełnione czyny.
Trzy lata temu wniosłem pozew cywilny (1C 570/01 Sad Okręgowy w Warszawie). Do dziś sąd nawet nie powołał biegłych.
Autorami tego co się stało są prominenci środowiska. Jeden z nich - G. Janczewski jest obecnie jest krajowym specjalistą w dziedzinie laryngologii, drugi - A.Kukwa pełnił tą funkcję za czasów rządów AWS, trzeci - M. Krajewski, jest bratem Romualda Krajewskiego, Prezesa Naczelnego Sądu Lekarskiego. Czy pozycja w środowisku ma dawać immunitet?
Postępowanie wymiaru sprawiedliwości narusza art. 5 i art.10 Deklaracji Praw Człowieka.
Wobec insynuacji i paszkwilu zamieszczonego niegdyś przez Politykę ( numer 13 z dn. 31 marca 2001 r. ), którego celem było dyskredytowanie mnie i ośmieszanie publiczne, przesyłam w załączeniu kilka z pośród wielu wyników badań potwierdzających to co piszę.
Zwracam się do Pana Prezydenta z prośbą o pomoc w naprawie tego co uczyniono z moim zdrowiem. Do dziś nie zostały zrekonstruowane pourywane mięśnie. Mimo iż przeszedłem operację dysków kręgosłupa szyjnego, ulegają uszkodzeniu dalsze jego odcinki. Jest to następstwem pourywania mięśni i braku stabilizacji kręgosłupa. Zwracam się do Pana Prezydenta z prośbą o podjęcie pilnych działań dla położenia kresu, pomiataniu zdrowiem i życiem ludzkim i okrucieństwu tuszowania błędów lekarskich kosztem poszkodowanych.
Wyjazd z Polski może być jedyną drogą by doprowadzić do rekonstrukcji tego co zniszczyli lekarze. Jak pewno Pan wie, moje pochodzenie powoduje iż mogę uzyskać obywatelstwo innego kraju.
Od emigracji powstrzymuje mnie tylko wiek mojej 90 letniej matki, nestorki malarstwa polskiego, której nie chcę zmuszać do konieczności wyboru: emigracjia z synem lub przytułek dla starców.
Wydarzenia marca 68 roku, śledztwo milicyjne, nagonka antysemicka tamtego czasu nie zmusiły mnie do wyjazdu z Polski. Czyni to natomiast sytuacja opisana powyżej w naszym "państwie prawa".
W analogicznej sytuacji do mojej są tysiące osób w Polsce. Ludzie ci postawieni zostali "pod ścianą", a możliwości wyjazdu i szukania pomocy za granicą nie mają. Ich czeka powolna zagłada.



  Adam Sandauer


załączniki

P.S Mam nadzieję iż nie będzie miał mi Pan za złe, przekazanie za kilka dni, tego listu do wiadomości publicznej. Celem będzie przedstawienie dokumentów tego co mi zrobiono jak i motywów drukowania pomówień przez redakcję Polityki.