reklama gorna lewa Rzeczpospolita reklama gorna prawa
Archiwum

Informacje o dokumencie
Autor Małgorzata Solecka
Tytuł Pacjenci nie potrzebują kolejnego rzecznika
Podtytul rzecznikiem praw obywatelskich, rozmawia Małgorzata Solecka
Data wydania 2001.07.16
Dział gazeta/Kraj
Artykuł w ROL Pacjenci nie potrzebują kolejnego rzecznika
Z profesorem Andrzejem Zollem, rzecznikiem praw obywatelskich, rozmawia Małgorzata Solecka

Pacjenci nie potrzebują kolejnego rzecznika

FOT. RAFAŁ GUZ

Rz: Kiedy politycy zaczynają mówić o prawach pacjenta, najczęściej pada postulat powołania odrębnej instytucji rzecznika, który stałby na ich straży. Czy jest to dobre rozwiązanie?

ANDRZEJ ZOLL: Musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy chcemy mieć mocną ochronę praw obywatelskich, czy ta ochrona ma być umiarkowana i do pewnego stopnia kontrolowana przez władzę, przede wszystkim wykonawczą. Stworzony w Polsce model kontroli przestrzegania praw obywatelskich jest stawiany za wzór. Rzecznik praw obywatelskich ma znacznie silniejszą pozycję w systemie prawnym, niż ma to miejsce w innych krajach, łącznie z krajami Unii Europejskiej. Ta siła m.in. polega na tym, że rzecznik praw obywatelskich jest upoważniony do kontroli całej działalności władzy publicznej.

Również w zakresie przestrzegania praw pacjenta?

Oczywiście. Rzecznik może działać na płaszczyźnie ustawodawstwa - przez zwracanie się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z prawem uchwalanych aktów prawnych. Może kontrolować przestrzeganie praw obywatelskich przez władzę wykonawczą - zwracając się o wyjaśnienia, czy podejmując interwencje w konkretnych przypadkach, gdy w grę wchodzą decyzje administracyjne. Może wreszcie być aktywny na polu sądowym - może występować z pozwami, przyłączać się do postępowania, w końcu wnosić środki zaskarżenia z kasacją włącznie.

I jeżeli chcielibyśmy osłabić ten model, to najlepiej zrobić to poprzez tworzenie resortowych rzeczników. Jest oczywiste, że ich uprawnienia będą mniejsze.

Myślenie jest jednak takie: osobny rzecznik praw będzie miał precyzyjne zadania, więcej uwagi będzie poświęcał jednemu, szczególnemu rodzajowi praw.

Opinia społeczna jest wprowadzana w błąd. Sądzi się, iż w ten sposób wzmocni się ochronę, a ona będzie zdecydowanie słabsza. Oczywiście to, czy moi poprzednicy i ja właściwie wykonujemy obowiązki w zakresie ochrony praw pacjentów, ochrony ofiar przestępstw, musi podlegać ocenie i krytyce.

Od 1 stycznia tego roku działa w ramach Biura Rzecznika Praw Obywatelskich pełnomocnik do spraw pacjentów i osób niepełnosprawnych. Nie wydaje mi się, żeby był szczęśliwy pomysł tworzenia odrębnego urzędu. Pomijam już sprawę kosztów, które są bardzo poważne.

Nie sądzi pan, że w Polsce zabrakło debaty na temat kształtu ochrony praw pacjenta? I w momencie wprowadzania nowego systemu ochrony zdrowia pacjenci odczuli to dość boleśnie, czuli się zagubieni itd. Postulat powołania rzecznika to ich reakcja na zagubienie w gąszczu przepisów.

To nie jest tak, że nie było takiej debaty. Co roku odbywa się forum prawniczo-medyczne, tam o problemie praw pacjenta dużo się dyskutuje. Być może problem ten wraca na fali przedwyborczej walki. Uważam, że należy o tych sprawach bardzo poważnie dyskutować i nie na ulicy, nie w czasie demonstracji. W ciągu ostatniego roku jako rzecznik praw obywatelskich podejmowałem temat praw pacjenta wielokrotnie - choćby podczas rozmów z ministrem zdrowia.

Innym pomysłem na podniesienie rangi praw pacjenta jest uchwalenie karty praw pacjenta, jako ustawy.

W tej chwili jest ona jest drukowana, pokazywana, wisi w przychodniach zdrowia. Ale nie ma ona rangi ustawy - to jest wyciąg z różnych ustaw. Jest bardzo dużo aktów prawnych, które dotyczą pacjenta, jego praw. Powstaje pytanie, czy należy budować odrębną ustawę. Jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu, jako prawnik.

Jednak przecież większość ustaw była uchwalana jeszcze zanim powstały kasy chorych, w innym systemie. A prawa pacjenta może naruszać nie tylko lekarz czy dyrektor szpitala, ale również ubezpieczyciel, kasa chorych - np. odmawiając refundacji leczenia podejmowanego z konieczności poza terenem działania kasy.

Nie wykluczam, że w konkretnych sprawach regulacje są niedoskonałe, zresztą widzimy, iż reforma służby zdrowia nie należy do nadmiernie udanych. Z tego punktu widzenia trzeba poprawić regulacje dotyczące pozycji pacjentów wobec kas chorych. Skłaniałbym się jednak do uzupełniania już istniejących aktów prawnych.

Czy do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich często trafiają skargi na łamanie praw pacjenta?

Trafiają zarówno skargi pacjentów, jak i pracowników ochrony zdrowia. To osobne zagadnienie - naruszanie praw obywatelskich tych grup zawodowych.

Porozmawiajmy jednak o pacjentach.

Pojawił się np. problem bardzo podstawowy, związany z dostępem do opieki zdrowotnej w sytuacji, gdy mamy bardzo wysokie ceny leków. Wielu ludzi po prostu nie stać na wykupywanie lekarstw.

Równocześnie jednak nacisk, jaki zastosowały niektóre kasy chorych na lekarzy, by ci zapisywali wyłącznie tanie leki, nie był właściwy. Lekarz powinien być w pełni samodzielny i kierować się dobrem pacjenta.

Czasem jednak lekarz przepisując droższy lek nie ma na względzie dobra pacjenta.

Spotykamy się niewątpliwie z pewną patologią, gdy lekarze są premiowani przez firmy farmaceutyczne. To jest gra różnych interesów i jest ważne, żeby nie odbywała się ona kosztem pacjenta.

Sprawą palącą jest przygotowanie ustawy, która określi, co pacjentom przysługuje w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Zgodnie z konstytucją taka ustawa powinna być wydana. Powinna ona regulować problem dostępności obywateli do świadczeń medycznych finansowanych ze środków publicznych. Brak takiej ustawy ogranicza dochodzenie przez pacjentów swoich praw. Wiem jednak, że jest to decyzja politycznie trudna i z całą pewnością w tej kadencji nie zostanie podjęta.

Mówi pan teraz cały czas o brakach w systemie ochrony zdrowia, które narażają prawa pacjenta na szwank. Jak dużo jest skarg indywidualnych, ofiar błędów lekarskich lub ich rodzin, które próbują dochodzić swoich racji na drodze prawnej.

Mamy też do czynienia z takimi sprawami. W takich przypadkach możemy albo udzielić pewnych informacji, ewentualnie przyłączyć się do postępowania. Te sprawy są jednak bardzo trudne. Bo niepowodzenie w leczeniu, które jest faktem, nie musi wynikać z winy lekarza. Często lekarz nie popełnia żadnego błędu, często jest tak, że błąd wprawdzie popełnia, ale jest on niezawiniony. Lekarz, który musi szybko podjąć decyzję, może podjąć decyzję nie najwłaściwszą - brakuje mu np. wszystkich przesłanek. Ale działa w dobrej wierze. Pacjent jednak czuje się pokrzywdzony i oczywiście ma prawo do pełnego wyjaśnienia sprawy. I trzeba mu taką możliwość zapewnić.

Kto ma to zrobić? Pacjenci bądź ich rodziny skarżą się na posuniętą do granic rozsądku solidarność lekarzy.

To prawda. Publikowałem kiedyś książkę o odpowiedzialności za niepowodzenie w leczeniu. I też się spotkałem z tym, że biegli za wszelką cenę tłumaczą lekarza, nawet jeśli ma się potem okazać, że zawinił.

Ale to nie jest tylko problem biegłych. Postępowania sądowe są przewlekłe. Mamy do czynienia z niewydolnym wymiarem sprawiedliwości - dotyczy to również pacjentów. Do tego dochodzą nie zawsze dobrze pracujące sądy zawodowe.

Pacjenci się na nie uskarżają.

Trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie, że sądownictwo zawodowe nie jest powołane do tego, żeby pacjent uzyskał odszkodowanie. Tego musi dochodzić przed sądem cywilnym bądź - jeśli zapadnie wyrok skazujący - w procesie karnym. Sąd zawodowy jest do tego, żeby stwierdzić popełnienie błędu w pracy i wyciągnąć pewne konsekwencje zawodowe, żeby na przyszłość nie powtarzały się błędy w sztuce.

W tej chwili przyglądam się uważnie sądownictwu lekarskiemu. Moje biuro współpracuje z ministrem zdrowia przy opracowaniu nowych przepisów dotyczących sądów lekarskich. Chodzi tu z jednej strony o zadbanie o interes nas wszystkich - potencjalnych pacjentów, z drugiej zaś - o położenie tamy chuligaństwu, z jakim mamy do czynienia, gdy publikuje się w Internecie listę lekarzy, których ktoś podejrzewa o popełnienie błędu.

Czego brakuje w naszym systemie do właściwej ochrony pacjenta?

Z całą pewnością takich regulacji, które zapewniłyby natychmiastowe wypłacenie odszkodowania osobie, która poniosła uszczerbek na zdrowiu. Niekoniecznie zresztą przez to, że konkretny lekarz popełnił błąd - odszkodowanie powinno być wypłacone np. pacjentowi, który w szpitalu został zakażony żółtaczką.

Myślę, że to znacznie lepiej zabezpieczy prawa pacjenta niż zwiększenie udziału pacjenta w procesie przed sądem lekarskim, czego często pacjenci się domagają. -


reklama dolna lewa - 3 reklama dolna środek - 4 reklama dolna środek - 5 reklama dolna prawa - 6

Pytania i uwagi dotyczące archiwum: archiwum@rzeczpospolita.pl
Opracowanie Centrum Nowych Technologii, (C) Copyright by Presspublica Sp. z o.o.